Bakulizm
Jestem przedstawiciel grupy docelowej Playboya. Reklamodawcy powinni szaleć ze szczęścia , że co miesiąc kupuję magazyn, ponieważ istnieje duża szansa na to, że zwróci im się przynajmniej częściowo koszt reklam umieszczanych na stronach pisma. Jednak moje samopoczucie od dłuższego czasu graniczy z początkami depresji, a to za sprawą zniknięcia z łam męskich ripost na wściekłe ataki silnego feministycznego frontu reprezentowanego przez Hannę Bakułę. Ilekroć Bakuła zdołała mnie wyprowadzić z równowagi, zawsze wystarczyło przewrócić stronę i znaleźć się w świecie bardziej akceptowalnym. Moi przyjaciele dla których problemy poruszane przez starszą koleżankę wydają się być nieco jednostronnie pokazywane tez poczuli się osamotnieni, a jak wiadomo poczucie zagubienia i braku więzi intelektualnej między mężczyznami może mieć niebagatelny wpływ na osłabienie wzrostu gospodarczego, konsumpcji i finalnie popadnięcie rynku reklam w marazm, co w konsekwencji może wpłynąć na jakość i szatę graficzną Playboya. Ze strachem więc, ale w dobrze pojętym interesie ojczyzny i rynku postanowiłem spróbować zająć miejsce Antoniego Piekuta przy pełnej pokorze dla jego talentu i wnikliwości. Bo z bakulizmem trzeba walczyć. Można nadstawić drugi policzek i dać sobie skopać tyłek pięćdziesięciolatka, wedle Bakuły faceta z wielkim brzuchem, przedłużonym sportowym coupe penisem i zestawem kart kredytowych dodającym mu dziesięć centymetrów a odejmujących trzydzieści kilo.
Wedle jej definicji mężczyzna po pięćdziesiątce wszystko odda za kawałek dwudziestoparoletniego kobiecego mięska o takich wymiarach ,żeby zazdrościli koledzy. Z nienawiści do Bakuły będąc przejściowo samotnym , ale dość atrakcyjnym towarem na rynku zacząłem się rozglądać za miłą kobietą w moim wieku z którą mógłbym spędzić dwa bezkonfliktowe tygodnie gdzieś w ciepłych krajach. Samotna koleżanka, tak jak ja, po pięćdziesiątce, wydawała się być szlachetnym wyborem. Od razu postawiłem sprawę jasno. Ponoszę wszystkie koszty i zapraszam serdecznie. Moja oferta została przyjęta ze zdziwieniem graniczącym z entuzjazmem. Umówiliśmy termin , niezbyt odległy i poszliśmy na kawę. Nowocześni ludzie. Ja z przeszłością, a ona po przejściach. Wysłuchanie wszystkich szczegółów pierwszego przejścia zajęło mi trzy lunche, dwie kolacje i dwa wyjścia do kina z przerwą na film. W teatrze nie było już tak łatwo ponieważ perypetie bohaterki spektaklu nasuwały mojej koleżance wspomnienia związane z drugim poważnym przejściem. Potem musiałem przełożyć termin wylotu , ponieważ rozchorowała się wnuczka mojej pani, a córka nie mogła sobie pozwolić na zwolnienie lekarskie. Wszystkie szczegóły na temat wnuczki, jej rodziców i ich małżeństwa wypełniły mi czas niezbędny do odstania w aptekach, u zielarzy, znachorów , i w drodze od i do lekarza. Dziecko na szczęście szybko wyzdrowiało, ale zdążyło zostawić niemożliwe do wyprania plamy na trzech garniturach o tapicerce nowego Audi nie wspominając. Reszta wnucząt była aktualnie zdrowa, karierom zawodowym dzieci mojej pani nic nie zagrażało w najbliższej przyszłości mogliśmy więc przejść do tematyki wyjazdowej, to znaczy do tego w co się ubrać, na rano wieczór, na kolacje w bardzo drogim hotelu, wyjścia na miasto ( mimo moich zapewnień, że w okolicy hotelu nie ma żadnego miasta, ponieważ wynająłem bungalow na palach na morzu) plażę, ( z powyższego powodu równie bezzasadne), jakich kremów używać, jak ukryć wady lekko starzejącego się ciała, ile czasu spędzić przed wyjazdem w solarium, żeby przygotować skórę dla słońca i jak się spakować.
Rozwiązywanie tych problemów zajęło mi dwa tygodnie spędzone w zasadzie w jednym miejscu, czyli nowoczesnej wielkiej galerii handlowej. Przerwy między jednym sklepem a drugim miałem szczelnie wypełnione historią życia jej i jej drugiego męża, który braki talentu topił w alkoholu i kochankach, nie stronił od przemocy, wydzielał pieniądze, blokował dostęp do konta, aż się od niego uwolniła , bo w przerwie między jednym pijaństwem a drugim napisał coś z dziedziny fizyki astralnej, czym narobił szumu w świecie naukowym i pojechał wykładać na jakimś amerykańskim uniwersytecie. W trakcie oglądania kostiumów i kolacji przy świecach w drogich restauracjach napomykałem coś na temat małego wspólnego eksperymentu seksualnego, ale moja partnerka zdecydowała się zachować deser naszej znajomości na wyjazd. Kiedy już wszystko było gotowe, walizki spakowane, a ja miałem przygotowane pieniądze na jej nadbagaż okazało się, że druga wnuczka ma wysypkę i znowu trzeba przełożyć termin. Nie miałem ochoty po raz kolejny szukać miejsca do parkowania na mieście i do biura podróży pojechałem metrem. Początkowo nie zauważyłem przyglądającej mi się uważnie ładnej trzydziestki. Ta jednak podeszła, przedstawiła się i okazało się , że kilka lat temu pracowaliśmy przy jednym projekcie , gdzie ja byłem szefem, a ona zdobywała pierwsze po studiach szlify zawodowe. Sympatyczną rozmowę przenieśliśmy do małej kawiarenki. Moja młodsza znajoma właśnie rzuciła jedną pracę i rozglądała się za następną. Przy drugiej kawie spytałem się czy nie pojechałaby ze mną za trzy dni w egzotyczne ciekawe miejsce. Spytała się o której ma być na lotnisku. I była. Z plecaczkiem, mała torbą , paszportem i kartami kredytowymi. Dwa tygodnie w bungalowie na palach były jednymi z najprzyjemniejszych dni w moim życiu. Po powrocie przysłała mi miły list z podziękowania za urlop i bardzo kosztowne pióro w prezencie. Drugi raz zobaczyliśmy się na jej ślubie. Też było miło. Zresztą znałem jej męża bo studiowaliśmy na jednym roku. Wyciągnąłem wnioski ze swojej przygody urlopowej, które polecam kolegom rówieśnikom. Starszych koleżanek próbować trzeba oczywiście, żeby bakulizm się nie plenił, ale na wszelki wypadek trzeba od razu wykupić w biurze podróży ubezpieczenie od zmiany partnera wyjazdu. To kosztuje tylko dwadzieścia złotych, a może się przydać.
Jacek Kęcik