Jesteś tutaj: Home » Kultura » Cba - jacka kęcika » Felieton Jacka Kęcika - Rechot bogobojnego patrioty 

Felieton Jacka Kęcika - Rechot bogobojnego patrioty

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 Rechot bogobojnego patrioty

                 Razem z Rysiem poszliśmy na cotygodniowego pokera do dwóch naszych koleżków Roberta i Michała. Miły zwyczaj upadlania się raz w tygodniu w domu jednego z nas  musieliśmy zawiesić do odwołania, kiedy to Kajtuś wtedy trzyletni, pętając się od kolan do kolan kolegów zakomunikował, że Robert ma takie same „ ctery carne królewny”. Nie było pomysłu jak się wypłacić, dlatego jak mały zasnął całą energię przełożyliśmy z kart na whisky. Dla bardzo tolerancyjnej żony mojej Moniki widok czterech facetów śpiewających pieśni partyzanckie o siódmej rano w otoczeniu pustych flaszek i pełnych popielniczek wydał się lekko niepokojący …i dostaliśmy eksmisję. Na dobre wyszło. Robert i Michał mieszkali w wypasionym domu za miastem, dojechać można było do nich tylko samochodem, co wykluczało spędzanie nocy przy butelce, a dodatkowo  Robert fantastycznie gotował.

                Poznaliśmy się podczas jednej z filmowych produkcji. Robert zajmował się scenografią, a Michał był producentem. Praca szła dobrze, potem pojawiły się inne kontrakty i jakoś tak się stało ,że zaczęliśmy pracować jako zespół. Kilka wyjazdów na zdjęcia w egzotyczne plenery i ekstremalne warunki w jakich przyszło pracować jeszcze bardziej zbliżyły nas do siebie. Na tyle, żeby się zorientować, że w przeciwieństwie do moich i Rysia hulaszczych zainteresowań nocnymi klubami i pobudkami w nie zawsze rozpoznawalnych łóżkach, Robert i Michał woleli wieczory spokojne, a budzić zwykli się obok siebie.

                Na jakieś cztery lata straciliśmy kontakt, bo panowie wyjechali na kontrakt do Stanów, ale zaraz po powrocie wróciliśmy do regularnych spotkań i pokerowych zabaw. Związków zawodowych nie mieliśmy już żadnych, ale przyjaźń pozostała. I tak raz na tydzień siadaliśmy przy zielonym stoliku w salonie chłopaków obstawieni włoskimi antipasti i innymi specjałami wyczarowanymi przez Roberta. Dzisiaj coś gra się nie kleiła. Niby karta szła na zmianę tak jak powinna, ale czuło się siekierę wisząca w powietrzu. Godzinkę można  tak wytrzymać, ale dłużej się nie dało. Pierwszy pękł Rysio;

                -No co jest koledzy- zabuczał- pokłóciliście się, umoczyliście na giełdzie, Michał odmówił zmywania….

                -Nie…- mruknął Robert- …te buce popiepszone nas wkurwiły…. spać nie możemy, łapy się trzęsą… pracować się nie da…..

                -A mówiłem Ci, żeby olać ten grajdół i nie wracać, to ci się kurwa do brzóz i sosen ckniło….

                -Brzozy i sosny są spoko,….. chociaż z brzozami to ostatnio słabo jest , bo niebezpieczne dla samolotów  są…. zawadzi taki o brzozę i fikoł gotowy- próbowałem jakoś rozluźnić atmosferę…

                -Ale to tylko rosyjskie brzozy takie wredne  twarde…- wszedł mi w słowo Rysio-… nasze polskie miękkie są, kolorowe i białe jak dziewice. Niewinne.

                -Dobra- Robert podniósł się od stolika podszedł do telewizora i wcisnął przycisk pilota- sami chcieliście. Wiemy z Michałem, że macie politykę w dupie… jakby to nie głupio zabrzmiało w moich ustach, ale jak myśmy z Michałem to obejrzeli- to  nieźle nas trzepnęło…

                Na ekranie telewizora pojawiła się sala sejmowa. I posłowie na niej. Zamurowało mnie. No czegoś takiego to ja się w domu przyjaciół nie spodziewałem.

                -Nagraliście obrady sejmu?!- Rysio był tak zdziwiony, jakby się obudził obok Baby Jagi.

                -Ja nagrałem- odezwał się Michał- żeby raz na tydzień sobie puścić i popatrzeć na te bucowate gęby. Na tych prymitywów , żeby posłuchać ich bogobojnego rechotu idioty. A jak namówię Roberta, żeby spierdalać stad jak najdalej to będę mu to puszczał codziennie. Rano i wieczorem.

                -Ale o co chodzi?- ciągle nie mogłem się połapać.

                -To popatrz sobie. Krótkie jest- Robert nacisnął play i obraz ruszył.

Przez kilka minut nie wierząc własnym oczom oglądałem miłego, siwiejącego, ale wyglądająco młodo posła stojącego na mównicy i duszącą się ze śmiechu salę plenarną parlamentu. Poseł- gej- jak nas uświadomili koledzy- użyl w trakcie swojego wystąpienia potocznego zwrotu …”to był chwyt poniżej pasa”… i to „poniżej pasa” w ustach posła geja wywołało rubaszny męsko-damski prostacki rechot na sali sejmowej.

                -No i co myślicie? –zapytał Michał. Na stop klatce drżało zbliżenie jakiegoś  faceta w nędznym garniturku.

                -Mnie to przypomina wsiowy uśmieszek świętej pamięci przewodniczącego Samoobrony jak go oskarżyli o zgwałcenie prostytutki…. czy coś takiego? Chamówa zwyczajna. Jaka połowa kraju tacy wybrańcy.

                -Dlaczego połowa? –spytałem

                -Bo  druga połowa i to ta  większa… nie wybierała tego towarzystwa-odparował Rysio. Nie głosował od lat i nie da się ukryć, że teraz był po lepszej stronie mocy.

                -Mniejsza o to czy połowa, czy ćwiartka- przerwał Michał- wiecie jak my się czujemy od kilku dni, jak Żydzi w czasie holocaustu..dokładnie tak samo…

                -Przesadzasz Michał- słabo, bo słabo ale zaoponowałem.

                -Nie , nie przesadza.- uniósł się Robert.- Nikt nam oczywiście nie proponuje komór gazowych i ostatecznego rozwiązania…. chociaż znam takich, którym by to nie przeszkadzało, ale ten rechot, ten prymitywny gulgot, to jednoczesne odrzucenie, wychichrane napiętnowanie okazana pogarda dla inności –to jest to samo.  Tak samo się zaczynało wtedy. Od poszturchiwania, wykpiwania, obśmiewania, żarcików, dowcipasków, potem segregacja, potem …wiecie. Nawet się nie zorientujesz  kiedy  grubiański śmiech chama w garniturze  zamieni się  w gumową pałę przy mundurze.

                -Trochę…. racji w tym jest- wyjąkałem czując się adresatem tych słów-ale za grubo Robert,,  za grubo…

                -Może… -wszedł mi w słowo Michał- ale takie coś, bo ja nie wiem jak to nazwać, nie wtapia nas –gejów w społeczeństwo. Musimy się chować, ukrywać, udawać, zamykać we własnych gettach, bo jeżeli przykład idzie z góry, to tak nas będą wszyscy traktować. To fajnie będzie kopnąć pedała.

                -Przestańcie już koledzy, jesteście szefami  wielkich korporacjach, zarządzacie ludźmi, cenią was  na świecie… .macie  świetne wyniki….

                -No i co z tego?! Ten, który stoi na mównicy jest posłem. Z niego wolno się śmiać, to każdego pedała  można przeczołgać. Myślisz, że jak okoliczni chłopi przyjdą nas podpalić ot tak sobie dla zabawy, to będą się przejmowali losem trzech tysięcy ludzi , których zatrudniam. Nie… jest hasło bić Żyda, bijemy Żyda, będzie hasło lać pedała… będziemy lali pedała…

                -Padło hasło nie płacić abonamentu telewizyjnego….- w końcu odezwał się Rysio

                -……i nie płacimy – dokończyliśmy zgodnie razem na chwilę rozładowując sytuację. Rysio zapalił.

                -Wyluzujcie chłopaki, popatrzcie na tych ubawionych kolesi. Przecież to zwyczajne niedojeby są. Życie erotyczne człowieka znają pewnie z opowiadań swoich kolegów i portali pornograficznych.  Kobiety uwielbiają mężczyzn z poczuciem humoru, ale zapewniam was,  że nie…. z takim. To kompleksy,…. ponure odreagowanie lichego , nudnego i miernego życia  własnego. Jak nie jesteś poukładany sam ze sobą, jak nie masz radości bycia z drugim człowiekiem, obojętne czy to kobieta, czy mężczyzna, jak nie wytarzasz się w parę razy w tygodniu w prawdziwym seksie i miłości, to takim rechotem reagujesz, to masz rynsztokowe skojarzenia. Bo normalny facet takich nie ma. Spójrzcie na ich pokurczone, blade twarze, zobaczcie jak im się ręce trzęsą, wyobraźcie sobie ich żony, biedne utyrane kobity, zresztą co tu sobie wyobrażać połowa lasek na tej sali wygląda jak ich połowice. Widzicie te  koszmarne domowe pobudki- zakładając , że jeszcze śpią z żonami, a nie w gabinetach. Budzisz się  i jak nawet ci jeszcze stoi, to za chwilę opada. Czujecie ten odór nie spuszczanych regularnie samców, ten smród frustratów, kompensujących sobie normalne życie władzą, bo na dobry samochód ich nigdy by nie było stać. Przecież to jest tylko tyle… i olać to chłopaki, bo szesnaście milionów waszych rodaków nie ma z tą zgrają nic wspólnego. A to jest dużo ludzi i głupi nie są… …a  z tym holocaustem to przegięliście i kropka … kto rozdaje..

                Rozdałem. Pula urosła do niezłych rozmiarów, miałem ja miałem fula damy na dziesiątkach i postanowiłem sprawdzić. Rysio rzucił karty, Robert też, Michał z uśmiechem wyłożył swoje na stole.

                -Patrzcie jak do mnie idą- powiedział. Miał cztery walety.

 

Jacek Kęcik

---